Pisałem wczoraj w imieniu Stowarzyszenia krótki post o tym, że życzymy zdrowia i powrotu Panu Prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi. Powód był banalnie prosty – samorząd miasta Gdańska u zarania wsparł nas w wydaniu kilku rzeczy. Nikt z nas nie poznał Pana Prezydenta, nie miał okazji. Być może jednak o ludziach świadczą nie tylko ulotne wrażenia, relacje z bezpośrednich kontaktów, ale także dzieła ich rąk, nieuchwytny ślad w duchu zarządzanych przez nich instytucji, miejsc, organizacji, pewna tradycja i – nie boję się tego słowa – osobowość, ulotny fluid, który sprawia, że kiedy ich już nie ma jakiś rodzaj tradycji, instytucjonalnej pamięci trwa dłużej. Drogocenna to i ulotna rzecz.
Czasem śmialiśmy się w naszej piwnicy pod biblioteką, że przeprowadzimy się kiedyś wszyscy ze Stowarzyszeniem do Gdańska, bo na tle Polski – Gdańsk rysował się dla poezji, niekoniecznie tej z poziomu Nobla, rysował się miejscem wyjątkowo przyjaznym, życzliwym.
Dosłownie trzy minuty po zamieszczeniu tamtego postu na naszym fanpage i udostępnieniu go w grupie przyjaciół przyszła wiadomość o tym, że Pan Prezydent Adamowicz nie żyje.
Pomyślałem wówczas, że o Jego inności na tle polskiego pejzażu politycznego świadczy to, że nas w Brzegu także dotknęła Jego śmierć, że od wczoraj nie umiem się zebrać, żeby życzenia zdrowia zamienić na nekrolog. I to nie dlatego, że teraz to robią wszyscy, ale dlatego, że połączył nas konkret. Trzy książeczki – debiut poetycki Oli Wrony, książka Wojtka Borosa i antologia trójmiejskich poetek „Konstelacje”. Nie sądzę by decydował o tym osobiście. Chociaż nigdy nie wiadomo. Ale nawet jeśli nie to były to zapewne decyzje zgodne z jego duchem, zamysłem na Gdańsk.
Dzisiaj wyrazy współczucia zaocznie składamy rodzinie – żonie, córkom, bratu Pana Prezydenta Adamowicza. Państwa ból jest poza granicą możliwego współodczuwania, powiedzieć, że staramy się w nim z Państwem być jest pewnie nadużyciem, ale tak, staramy się.
Osobne wyrazy współodczuwania składamy współpracownikom Pana Prezydenta, mieszkańcom Gdańska, a w jakiś szczególny sposób naszym przyjaciołom, z którymi łączą nas bez mała dwie dekady wspólnoty i relacji – poetom i poetkom znad Motławy.
Tak. Gdańsk jest wyjątkowy, bo tworzył to miasto, miejsce wyjątkowy Człowiek. Promieniował – jak widać na bardzo duże odległości.
Last words. Lost words. Tak właśnie się czuję kiedy to piszę w imieniu stowarzyszenia poetów. Żywych poetów. Jakbym pogubił słowa. Części z nich nie odnajdę już nigdy.
Ten smutek jest jak fala, ciemny przypływ. Ktoś wrzucił kamień do ciemnych wód i kręgi rozchodzą się coraz dalej i dalej. Dochodzą do nas Dzielimy to falowanie ciemności. Jesteśmy w nim razem z wami. Tylko tyle.
W imieniu zarządu i Stowarzyszenia
Radosław Wiśniewski